Sunday, January 23, 2011

|CXVI| Ciche dni

23 styczeń 2011

Mhh od czego zacząć… Może od tego, że zupełnie nie chce mi się żyć? No bo ej… po co? Co za życie, w ogóle? Spytałabym za jakie grzechy, ale to nie na miejscu, bo grzechów mam wiele. Dziękuję Boku za to, że ostatnio jestem cholernym zmarzluchem. Gdyby nie to, ugotowałabym się w tej bluzie… Ogólnie od kilku dni moje życie polega na wymienianiu dwóch ulubionych płyt i słuchaniu ich na zmianę, łażeniu w bluzie… ba! Ja nawet w niej śpię. 1. Zimno mi. 2. Mama wstaje wcześnie rano, przede mną i kto wie czy nie będę miała ręki na wierzchu i oups nie zauważy? A nie lubię piżamek z długim rękawem. Ba! Ja w ogóle nie lubię piżamek. No chyba, że spodnie… Śpię w różnych koszulkach, bluzach i jakiś spodniach…, zapomniałabym o dwóch parach skarpetek. Rany na ręce nie bolą. Gorzej z tą na udzie, bo jest głębsza, większa w sensie dłuższa no i no. Nie mogę siedzieć z podkulonymi nogami, bo się skóra napina i mi tą ranę normalnie… no wiecie o co chodzi. Po prostu boli. I każdy nieprzemyślany ruch kończy się sykiem w moim umyśle. Przed rodzicami gram. Rodziną i i o. Mam już to opanowane. Nikt nic dziwnego w moim zachowaniu nie zauważa. Ostatnio sis mnie zaczepiła co się stało, ale to nie ma nic wspólnego z samookaleczeniem. W ogóle jeszcze mnie dobiła, bo ja jej powiedziałam co jest grane, a ta: no mówiłam Ci, że tak będzie. No normalnie… nie wiedziałam czy ją wziąć i udusić czy też się rozpłakać. Mówiłam już, że chcę iść do szkoły? Męczy mnie siedzenie w domu. I nie bardzo mam gdzie wyjść, bo jestem uziemiona ze względu na babcię. Chcę iść do kina, to nie bo kto zostanie z babcią. Chcę iść na roczek siostrzenicy, to nie bo kto zostanie z babcią. Ale w sumie to mi to wisi. Bo gdybym miała już gdzieś iść w rodzinnym gronie to musiałabym iść z ojcem, bo on nie potrafi się babcią zajmować. Więc musiała by zostać mama. A ja z ojcem łazić nigdzie nie będę. Więc jak się gdzieś idzie to oni razem, albo ja z ojcem. No więc… siedzę w domu. W ogóle, rozumiecie coś z tego? Bo ja nie. Szczegół.

Mam lodowate nogi. Znów. Zw – wymieniam płytę. W ogóle, jakie te płyty są stare… 2004 i 5 rok. Wow. Szukałam dla was okładek, ale nie znajdę -.-’ No w sumie się nie dziwię. To siara, ale mam je z mega starego bravo. I nie mogę uwierzyć, że tak beznadziejna gazeta, wklepała jako dodatek, dwie, tak zajebiste i porządne płyty. Mh… wyszłam z transu pisania -.-’

Te tygodnie cholernie mi mijają i mam wrażenie, że niedziela jest co dwa dni, więc rosół też. Jak po raz kolejny słyszę, że na obiad rosół i czy chcę, to mam ochotę przebiec maraton do kibla i wyrwać sobie żołądek, po czym spuścić wodę. Amen. Niech nikt nie wspomina mi nawet o rosole. Bo zabiję.

Dawno z nikim nie gadałam. Tak, żeby gadać, naćpać się i być hepi. … Nikodem, cholera właź na gg ;D. Nie no. Powaga. Dawno z nim nie gadałam. A on mnie naćpawa. I nie wiem jak on to robi.

Dzisiaj ma do mnie wpaść informatyk. W ogóle, jak to brzmi.. <lol2> No, ale ma wpaść i mi wychować kompa. Bo ja, samotna matka, nie radzę sobie z nim. Grymasi mi jak cholera. Wybiera sobie losowo płyty i ich nie odtwarza. Taki foch. Nie odtwarza mi:
# Tokio Hotel – Best Of – Dvd z teledyskami i making of’ami. | Cd odtwarza. o.-
# TH TV Caught on camera!
# TH Schrei – Live
# Nie odtwarza mi zajebistej gry Airline tycon czy jakoś tak… nie pamiętam nazwy ;[
# Nie odtwarza mi „Syberii 2″ B. Sokala. To normalnie skandal jest!
# Film z Eminemem – biografia.
# The Sims 3 intro – takie gówno z mini dodatkami, kodami itd.
# Fakt – A wszystk oto… bo Ciebie kocham! – Jezu. Ich troje. Żenada. Ale cholera, mam dni, kiedy mam na nich chcicę i muszę, wręcz MUSZĘ odpalić sobie ich karaoke i pośpiewać. Starocie z dzieciństwa rządzą! ^^
# Michael Jackson – Niezwykłe życie – film dokumentalny.
# Kolejny skandal. DVD- This is it – MJ
# MJ – Live in Bucharest: the dangerous tour – zapis z koncertu.
# The sims 2, ts2 zwierzaki, ts2 na studiach, ts2 własny biznes, ts2 cztery pory roku
# The sims 3, ts3 po zmroku.

No ej, to mało nie jest. Simsów trójki po zmroku, nawet nie zainstalowałam ;[. Za Syberią cholernie tęsknię, bo to najpiękniejsza gra w jaką grałam. To coś Airline czy jakoś tak… staaara gra, którą kiedyś kupiła mi mama. Prowadzi się własną linię lotniczą, buduje samoloty, organizuje loty itd. Boskie ^^ . No i wszystkie ukochane filmy ;[. Boli. Bardzo boli.

Lubię wino. Wczoraj trochę wychlałam. Nie pamiętam jak się nazywa… ale jest pyszne. W niedzielę (następną – chyba) sis mnie do siebie zaprasza na lampkę. Znając życie, zacznę jej się zwierzać, opowiadać co u mnie i wypijemy pół butelki, po czym zatańczymy walca w kolorowych, urodzinowych czapeczkach i pójdziemy spać. … A tak poważnie to trochę popłynęłam XD Po prostu fajnie by było, gdyby właśnie tak było. Ale zapewne nie będzie tam urodzinowych czapeczek ;[ XD Ehhh…

Idę sobie, bo coś mi się z mózgiem dzieje…

DOBRANOC. Czy coś.

No comments:

Post a Comment