Monday, August 13, 2018

|CLXXXVI| Stojąc na balkonie, płakałam


Dziś, zaraz po północy, może dwadzieścia minut nowego dnia, kiedy napisała do mnie Kwas. Pięć minut rozmowy i dowiedziałam się, że dziś jest noc spadających gwiazd. Każdym razem jakoś to zjawisko przeciekało mi przez palce. Gdzieś wychodziłam, zapominałam zapatrzona w ekran laptopa, czy telefonu, albo zasypiałam podczas oglądania jakiegoś nudnego filmu. Najprawdopodobniej jednak oglądałam Youtube do czwartej nad ranem, więc z nocy spadających gwiazd nici. Dzisiaj najlepsza przyjaciółka odezwała się w porę.

"Nakurwiaja spadające gwiazdy dzis"

Nigdy tego nie obserwowałam, więc spytałam, czy już spadły. Myślałam, że to jak z niedawnym zaćmieniem księżyca (które swoją drogą było piękne. Czerwone, przydymione, nieco mroczne, tajemnicze, ale jakże niezwykle piękne, przytrafiające się raz na ponad sto lat). Jednak nie. Gwiazdy spadają regularnie co jakiś czas. Napisałam Kwasowi, że wyjdę na balkon popatrzeć. Pisząc śmiała się ze mnie, że pewnie postoję pięć minut i wrócę znudzona, bo nic nie zauważę. Jednak zdarzyło się coś zupełnie innego. Pisałam tu już kiedyś wpis o pięknie nocy. Mogło być przed kilku, kilkunastu lat. Pamiętam, że lubiłam siedzieć na balkonie, na posadzce, która latem nie była aż tak zimna, popijałam ulubioną herbatę i patrzyłam w niebo, nieraz płacząc. Wtedy w połyskującym granacie szukałam pocieszenia, może jakiejś odpowiedzi. W samych, błyszczących punkcikach. Lubiłam patrzeć na nie myśląc. Lubiłam też się użalać i po prostu pozwolić, żeby kosmos patrząc na mnie, ściągnął choć odrobinę ciężaru z moich ramion. Nie miałam wtedy zbyt wielu przyjaciół. Miałam jedną przyjaciółkę, ale wtedy nasze relacje bywały burzliwe. Czułam się samotna. Rozmawiałam ciszą razem z niebem. Nie odpowiadało, ale zawsze przynosiło ulgę. Czasem siadałam na płytkach słuchając muzyki. Pierwsze było Tokio Hotel, zgaduję, że może z Rette Mich, albo An Deiner Seite, potem słuchałam Michaela Jacksona, a konkretnie Smile, wiedząc, że to był jego ulubiony utwór, po jego śmierci melodia przynosiła duże, przepełnione smutkiem łzy, ale w dalszym ciągu koiła serce. Teraz też wyszłam na balkon mając ubrane słuchawki, a w nich Youtube i cover Lany Del Rey wykonywany przez Conan'a Gray'a, jego wzruszające Video Games. Wyszłam na chłodną posadzkę, z moją nogą w gipsie (po raz drugi skręciłam kostkę), stałam i patrzyłam. Kołysałam się lekko słuchając muzyki i poczułam się dokładnie tak, jak wtedy. W moich oczach samoistnie pojawiły się łzy. Odetchnęłam i wpatrywałam się w głęboką, płaską czerń. Nic w niej nie widziałam. Dopiero po chwili, czerń zaczęła stawać się bogatym granatem, usłanym srebrnymi kropkami. Większość lekko pulsowała. Przyglądając się po raz pierwszy zauważyłam jakieś konstelacje (poprzednio byłam na nie ślepa). Podśpiewywałam szeptem cover, którego słuchałam w kółko. I zobaczyłam. Szybko przemykający, jasny punkt. Trwał ułamki sekundy, zarysował szybciutko jasną linię i zniknął. W pierwszej chwili myślałam, że mi się wydawało. Moja miłość do geografii, kosmosu i świata nie przeminęła. Lubię myśleć o sobie, jak o kropce w wszechświecie. To ściąga z ramion dużą dozę stresu i przywołuje skromność. Mogę robić co chcę, mogę spokojnie żyć, nie przejmować się za bardzo, bo jestem drobinką kurzu w przestrzeni. Zawsze było to dla mnie niesamowicie kojące. Teraz ja, nawet będąc drobinką bez znaczenia, mogłam patrzeć na to zjawisko, mając zaawansowane procesy myślowe i wzruszać się na piękno i naturę świata. Gdzieś w kosmosie, jakiś kamyczek właśnie spada, a podczas upadku się spala, wtedy ja jestem w stanie to zobaczyć i pomyśleć przysłowiowe "życzenie". Nie myślałam o niczym celowo. Wierzę, że rzeczy, których pragniemy, są już z nami, są w drodze. Zastanawiałam się nad fabułą "Pustych korytarzy". Myślałam o głównej bohaterce. Żyję tym opowiadaniem. Wtedy właśnie spadła pierwsza gwiazda, którą zauważyłam. Jeśli "życzenia" działają, szczerze wierzę, że jeśli po nie sięgnę, to się spełni. Wydam książkę. Kołysałam się dalej, pozwalając ciepłym, słonym łzom płynąć po wychłodzonych policzkach. Uśmiechałam się sama do siebie, bo tęskniłam za takimi podróżami myślowymi w stronę nicości, a jednocześnie wszystkiego co na świecie jest. Potem spadła kolejna. Stojąc na balkonie, płakałam.

00:20-1:20
Video Games - Conan Gray