Friday, April 27, 2012

|CXLVII| III urodziny Skys’a.

27 kwiecień 2012

Nikt nie zauważył, że Skys ma już trzy latka. Dlaczego? Bo nikt go nie czyta. Nie ma przyjaciół. Jest jak samotne dziecko w piaskownicy, ale… ma mamę. Mnie. Ja nad nim czuwam, pilnuję w tej piaskownicy… I jako że Skys mi tu rośnie, dorasta to pomyślałam, że przydałoby się opowiedziec jakąś bajkę (coś napisac). Znalazłam nawet temat. Enjoy.

Siedziałam właśnie na pewnej stronie internetowych zakupów i przeglądałam książki kucharskie poszukując czegoś wegetariańskiego. Co napotkałam? Gotowanie z zodiakiem – czyli inna dieta dla każdego zodiaku, pikniki, dieta oczyszczająca wątrobę, dieta niskocholesterolowa, dieta odtruwająca, dieta spowalniająca, dieta z indeksem glikemicznym (?), gotuj zgodnie ze swoją grupą krwi – i wiele wiele innych. I do czego piję? Ciekawa jestem kiedy wyjdzie książka: Gotuj, tak, aby twoja kupa była idealna. No ja bardzo przepraszam, ale do cholery… Ja rozumiem, że każdy chce wydac oryginalną książkę, żeby się sprzedała, ale no bez jaj! Gotuj zgodnie ze swoją grupą krwi? Ludzie X lat temu nie wiedzieli, jaką mają grupę krwi, jedli owoce z drzew, jagody prosto z leśnego krzaczka, jedli praktycznie wszystko co im wpadało w ręce. Ba! Chyba każdy w dzieciństwie, chociażby przez przypadek spróbował mydła, czy szamponu (niedawno moja siostrzenica myła nim zęby – ma 2 latka), każdy kiedyś próbował trawy, liści… Próbowaliśmy wielu świństw. Jednak nic nam nie było. Ludzie jedli co popadnie, ale dziś, trzeba jeśc zgodnie z swoją grupą krwi (po cholerę?), trzeba jeśc zgodnie z swoim znakiem zodiaku (jakby to coś zmieniało…), trzeba korzystac z diety z indeksem – 1. co to jest indeks glikemiczny? 2. nie wierzę, że jest to potrzebne.

W sumie w całej tej sprawie z książkami kucharskimi irytują mnie dwie sprawy. 1. Jest okrutnie ogromna BEZSENSOWNA i nic nie znacząca różnorodnośc – w skrócie – pic na wodę. 2. ‚Według badań’ dziś wszystko nam szkodzi. Kiedyś sie jadło wszystko, teraz nie można nic, bo idzie umrzec. Pierwszą sprawę wyjaśniłam wyżej. Cała bezsensownośc sprowadza się do zrobienia idealnej kupy. Irytacja numer dwa? Spore grono o tym mówi. O czym? O produktach które spożywaliśmy, piliśmy od setek, tysięcy, lat a teraz okazują się wielce szkodliwe. Mówi o tym nawet P.Coelho (Byc jak płynąca rzeka, wyd.świat książki 2011, str109, „jak przeżyc”) – „Dostałem paczkę z trzema litrami płynu, który ma zastąpic mleko. [...] krowie mleko zawiera 59 czynnych hormonów, dużo tłuszczu, cholesterolu, dioksyn, bakterii i wirusów. A co z wapniem? [...] A co z proteinami? [...] proteiny nie pozwalają na odpowiednie przyswajanie wapnia przez organizm.” – Ten tekst mnie zainspirował. Następnie jest wymieniane, jak wiele niebezpiecznych rzeczy robiliśmy, a mimo to nikomu nic się nie działo. Ludzie bezbiecznie jeździli samochodami nie zapinając pasów, bez poduszek powietrznych z szalejącymi dziecmi na tyłach. Zjeżdżano rowerami z stromych pagórków hamując jedynie butami, mleko nie bylo trucizną. „postanowiłem wyprobowac cudowny produk, który miał zastąpic trujące mleko. Nie byłem w stanie przełknac więcej niż jeden łyk. Poprosiłem żonę i sprzątaczkę, by też spróbowały [...] stwierdziły, że w życiu nie piły czegoś tak ohydnego” jaka jest przyszlosc mleka? „może mleko będą rozprowadzali tylko dilerzy narkotyków?” I to nie tylko z mlekiem, jedzeniem tak jest. Tak jest powoli z wszystkim. WSZYSTKO, co do tej pory ludzie jedli, wymieniają czymś na pozór ‚zdrowszym’, przeważnie niesmacznym, ale przecież BEZPIECZNYM. Martwię się o naszą przyszłośc. Naprawdę się martwię. Pijmy mleko póki możemy i jedzmy to, na co mamy ochotę.