Wednesday, September 15, 2010

|XCIV| Co u mnie? Dłuuuuga notka. Wymaga cierpliwości.

15 wrzesień 2010

Ostatnio mało piszę… Cóż… Właśnie dlatego tu weszłam żeby to zmienić. Po pierwsze jak zawsze… standardowo powiem coś o tym na lewo… otóż… nie pytajcie co mi się stało… Najbardziej podoba mi się 2 i 6 av ^^ XD Śmieszne takie. Dobra.. Co u mnie? Chora jestem. Mam katar i kaszel. A jutro mama mnie do szkoły wysyła -.- No zajebiście będzie. Albo wszystkich pozarażam, albo ludzie którzy tam łażą przeziębieni, dobiją mnie i będę miała grypę, nie będę jej leczyć i umrę! – to łagodna wersja wydarzeń. Co z tą drastyczną? – zasypią mnie kartkówkami i sprawdzianami, które obleję, babka od polskiego będzie mnie nękać, obiady będą niedobre, a babka z świetlicy będzie za mną łazić żebym wzięła udział w konkursie plastycznym. Kolejnym. Ehh… Nie chcę iść do szkoły! Nie teraz! Jak mam kisiel w nosie i jak połknęłam ciernie -.- no i co najważniejsze – jak mam wenę twórczą! Wczoraj narysowałam oko Bylla De Bylla no i dzisiaj zamierzałam narysować drugie… Bo wgl mam taki projekt… żeby zrobić portret mega wymiarów. Więc najpierw męczyłam się z okiem wymiaru A3… potem drugie, nos, usta, wszystko złożę w całość, posklejam taśmą i będzie bosko. Ale chuj z tym bo będę musiała iść do szkoły, zakuwać na chemię i fizykę żeby nie kiblować w 2 klasie i dupa z moimi planami. Kolejny powód dla którego nie chcę wracać to durny kumpel kuzyna. Uwziął się na mnie i się ze mnie nabija. Jak idę korytarzem to zaczyna wołać „Natalko, kocham Cię serce moje! Jesteś Aniołem! Oddam serce!” I tym podobne. Ostatnio wyjechał z tekstem „Kocham twoje opływowe kształty (wtf?)! Jak chodzisz to pływasz!” – myślę że powinno mnie to obrazić, ale ja nie z tych. Olałam kolesia i się z tego śmiałam. Do tego podszedł kolega z klasy i spytał „Żabką czy kraulem?” nogi mi się uginają. To na ogół śmieszne, ale czasem nerwy mi puszczają, ręce opadają i nie wiem czy się śmiać czy płakać. Mam ochotę podejść i nie z liścia a z pięści przyłożyć mu między oczy -.-’ . Kolejna sprawa… II welt. Cholera chyba do dziś nie wytłumaczyłam o co z nim chodzi. So… zaczęło się od tego że mam mózg 6D… a może i więcej. Więc… jeszcze raz. Zaczęło się od piosenki An deiner Seite i tekstu w piosence iż bodajże – kiedy zechcesz będę obok ciebie – jakoś tak. Kiedy było mi źle, zamykałam oczy… i czułam czyjąś obecność. Potrafiłam sobie wyobrazić że ów postać mnie przytula czy też siedzi obok mnie i pociesza. Z czasem wyobrażałam sobie że to Bill Kaulitz. A z czasem czułam go nie tylko w złych momentach. Był ze mną zawsze. Czułam jego dotyk, obecność i widziałam go oczami wyobraźni. To właśnie był ten mój mały świat. Później zdradziłam ów mój sekret Kelly, zaraziłam ją… Tomem. Sprawiłam że czuła to samo… a może tylko coś podobnego. Ale było. Ten świat stał się nasz wspólny. Potem doszli Georg i Gustav… Dzisiaj nie wyobrażam sobie bez nich życia. – Bez swojej wyobraźni. Co w ów świecie słychać? Rozwiodłam się z Billem, mam 7 dzieci (łohh jak dużo – 2 adoptowana) i wychodzę za mąż – za Georga. Kelly była z Tomem, mają razem trojaczki, Bill się w Kell zabujał i odbił ją bratu i się jej oświadczył. Boah. Kell jest w ciąży. – Bliźniaki. Gustav ma dziewczynę Amandę i dwójkę dzieci. Tom został sam. Co będzie dalej? To już zależy od losu. Całość jest oprawiona w luźną i humorystyczną ramę, czasem są kłótnie, czasem coś większego (alkoholizm, narkomania i inne kłopoty), ale przede wszystkim jest miłość : ) I życie staje się piękne. To jest całkowicie … niesamowite. Choćby mi się świat na łeb walił… to mam mój świat w którym ów Georg może mnie przytulić i pocieszyć… od razu lepiej. Co dalej… Kelly. Dalej udaję. Powoli się łamię. Psychika mi siada. Cały czas zadaję sobie jedno pytanie – od czego chce odpocząć? Ostatni raz w marcu zachowałyśmy się jak para. Chyba pierwszy i ostatni raz. Cóż. Ah i myślę że nie będziemy już razem. Jak już zwątpiła to już nigdy nie uwierzy. Taka moja teoria. Tylko teraz mały problem. Albo ona przyzwyczaja się do tego że w głębi duszy mam ochotę się pociąć, powiesić i nie wiadomo co jeszcze, albo ja się odkocham, pogodzę z tym że mnie nie chce, wyleczę się z drugiego weltu i… nie wiem.

W dzień zerwania zalewałam się łzami. Jedyne co udało mi się powiedzieć to : Zostawiła mnie… KTOŚ mnie przytulił i powiedział : Nie martw się, będzie dobrze, jeszcze wróci.

Pocieszyło jak cholera, tylko szkoda że nie mam wiary żeby w to wierzyć.

No comments:

Post a Comment