Sunday, July 1, 2012

|CLIV| Bezsennosc

1 lipiec 2012

Ta noc była bardzo bezsenną nocą. Moje oczy przyzwyczajone do ciemności bez ustanku wpatrywały się w sufit, w tle słychac było mój malutki 30 letni wiatraczek, który co sił starał się mnie ochłodzic, kołdra na podłodze, stos poduszek pod głową, a w głowie miliony myśli. Zamarłam. Leżałam, patrzyłam i myślałam. Ba! Ja nie myślałam. Myśli same obijały mi się o głowę i próbowały uciec. Myślałam głównie o Mikołaju. Odtwarzałam w głowie momenty, które spędzaliśmy wspólnie w jego pokoju. Wspólny śmiech, łzy, słowa przez niego wypowiadane i moje reakcje. Pierwsze pocałunki i dotyk. Wszystko pamiętam jakby działo się to wczoraj. Wszystko jest tak… świeże. Pamiętam nawet swoje myśli w tamtych chwilach. Pamiętam pocałunki przy drzwiach, żeby ktoś czasem nie wszedł, pamiętam kłótnię o to, żeby nie wychodzic z pokoju, kłótnię o telefon, pamiętam pożegnanie. I kolejne każde słowo. Pamiętam radę, że uczucia są w głowie. Że jeśli się zakochiwac to mądrze, a nie dac sie porwac sercu. Pamiętam jak się po raz pierwszy spotkaliśmy. Szkoła. Pamiętam te urywane spojrzenia, nauka imion ludzi w klasie, uśmiechy, podziwianie rysunków. Pamiętam też moje dyżury, gdzie za każdym razem szukałam go wzrokiem gotowa kolejny raz ciepło się uśmiechnąc. Pamiętam kiedy stałam na balkonie. Pamiętam co mówiłam, pamiętam że patrzyłeś, ja patrzyłam, pamiętam wszystkie smsy, pomimo, że je usunęłam. Pamiętam podziw po uderzeniu Romantyka, pamiętam C.H.E.M.I.Ę, przed którą się tak broniłam. Pamiętam rozmowy w cztery oczy, pamiętam słowa, że mam się pilnowac, bo nie zostawi jej dla mnie, że zostało kilka dni, tylko kilka dni i że mam tego nie zepsuc. Pamiętam smsa : Nie kocham osób, które mnie rozumieją. – To wszystko przewijało mi się tak przez głowę, ale w końcu wracałam do ‚akcji’ w dziewiątce (pokoju), gdzie staliśmy przy drzwiach i nie chciałam go puścic. I przy okazji w myślach rozwijałam sytuację.

Później moje myśli zeszły na Koko. Rozmarzyłam się na temat dzisiejszego spotkania. I jak nigdy, nie będzie miał ze mną problemu przy stoisku z alkoholem. Wiem, że chcę się schlac i wiem czym się schleję. Połączenie Michaela i piwa powinno mnie położyc. Yeap. Szampan i desperados. To na co mam ochotę. Potem pójdziemy na nasze ukochane pobojowisko za cmentarzem i będziemy obijac o siebie butelki na znak toastu przy tym mówiąc: za miłośc. Tak właśnie będzie. Potem wrócę do domu na rozchwianych nogach, może i slalomem, modląc się tylko, żeby rodzice nie zauważyli. Cieszę się na myśl, że będę mogła się komuś wygadac z moimi myślami, problemami. Próbowałam z Kell – choc jej to bardziej rzygałam tęczą, no ale… ogólnie miała dośc tematu. Steffa – zaczyna przewracac oczami i nic nie mówi. Nie pomoże. Koko jest taki, że wysłucha i powie co sam o tym sądzi. A jeszcze najlepiej jak podaje przykład z własnego życia. I możemy gadac godzinami. Pamiętam jak rozmawialiśmy o facetach. – Dużo się dzięki niemu dowiedziałam. Gadaliśmy o tych facetach dobre dwie godziny. (kur. jest 10:10 znów się zaczyna…)

Tak czy siak bardzo długo nie mogłam zasnąc. W głowie przeplatały mi się toasty ‚za Mikołaja’ chlane razem z Koko, razem z wspomnieniami niesamowitych pocałunków w senatorium. Myślałam długo, dopóki marzenia nie zaniosły mnie do krainy snu. Zapewne usnęłam mając przed oczami obraz Mikołaja. Usnęłam spokojnie i spałam do dziewiątej. Rano zobaczyłam, że dostałam sms’a. Jednego z wielu tak słodkich. „Kocham cię, dzień dobry, a zarazem dobranoc”. Mam nadzieję, że to będzie dobry dzień.

Edit. 19:20

Dzień cholernie samotny.

Nie ma miśka.
Nie ma Kelly.
Nie ma Koko.
Ani Steffy.

Miałam na dziś wielkie plany. Upic się, zabawic, cokolwiek… Potem wrócic spokojnie do domku i porozmawiac troszkę z Mikołajem. A może on chce ode mnie troszkę odpocząc? Może. Rozmawialiśmy dzień w dzień. Czasem po 5 godzin. Teraz nie gadamy (na skype) od dwóch dni. Nie wiem o co chodzi. No ale cóż.

Obecnie rysuję. Po raz pierwszy tak na poważnie rysuję na zamówienie. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Rozkminiłam dlaczego. Zawsze wszyscy strasznie NALEGALI i naciskali, żebym ich narysowała i proponowali pieniądze. A dla mnie pieniądze są na jednym z ostatnich miejsc na liście rzeczy potrzebnych do szczęścia. Tym razem o ile dobrze pójdzie, za rysunek dostanę coś na czym naprawdę mi zależy. Coś, co da mi szczęście. Nie dostane marnego kawałka papieru, za którego kiedyś kupiłabym masę słodyczy i spędziła wieczór na kanapie użalając się nad własnym losem. Tym razem rysunek jest biletem do spotkania się z miłością. Utęsknioną miłością. I to mi daje motywację do działania. Rysuję dwa razy szybciej i lepiej, bo mi naprawdę zależy. Bo dostanę coś, co jest dla mnie ważne. Oczywiście nic pewnego, ale jeśli się uda? Będę najszczęśliwszą kobietą w galaktyce, kiedy go zobaczę, będę mogła wziąc rozbieg i wpasc w jego ramiona. Po prostu.

Czuję się dziś samotna, ponieważ… Pomimo, że w domu wszyscy domownicy to czuję się kompletnie samotna. Mikołaja nie ma. Poszedł gdzieś z Magdą, nie odzywa się… Nie wiem czy się martwic, czy jak… Nie daje oznak życia. Zakładam, że wciąż jest z Magdą i ufam, że nic się tam nie dzieje, bo mnie cholernie kocha, laska nie jest jego rangi i ma już kogoś. Tak więc o to jestem spokojna. Ale odpisac by mógł.

Byłam dziś umówiona z Koko na chlanie. Nie wyszło. Wczoraj był na imprezie i dziś nie był w stanie wyjsc z domu. Jednym słowem: kac. Mamy się niby widziec w poniedziałek, ale w poniedziałek wraca mój dyżur z babcią tzn. muszę byc w domu przed 18, żeby dac jej zastrzyk. A co to za chlanie, co za impreza, jeśli ja już o 6 jestem w domu? Bez sensu. Chyba, że go nakłonię na picie na moim osiedlu. I będziemy pic gdzieś w lesie, a potem się przeniesiemy do mnie. Zobaczymy. Michael na mnie czeka! I desperados. Gott, jak mi się chce pic… I muszę zapalic. Tak… Dużo się działo, za dużo wręcz i nie paliłam od 3 miesięcy. Znów wypalę jednego i będę miała spokój na kolejne 3 miesiące. Może i dłużej. Muszę się też umówic z Czoper na przekłuwanie. Całe 11 kolczyków. Powolutku, powolutku… i o. Wszystko się – zobaczy.

„-Ale tak poważnie… co jest we mnie takiego słodkiego?
-Szczerze?
-…no?
-Tak naprawdę szczerze? Idź, zobacz się w lustrze”

No comments:

Post a Comment