Sunday, July 8, 2012

|CLVII| Nie zostawiaj mnie

8 lipiec 2012

Nie zostawiaj mnie,
Długą krętą drogą,
Szedłem do nikogo, aż spotkałem Cię,
Nie zostawiaj mnie…
Podaj mi swą rękę,
Śpiewam Ci piosenkę, tego tylko chcę,
Nie zostawiaj mnie…

Zabiorę Cię właśnie tam,
Gdzie jutra słodki smak
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie słońce dla nas wschodzi
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie wolniej płynie czas
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie szczęściu nikt nie grozi

Nie wiem czy stac mnie na jakiekolwiek sensowne słowa. Słowa, które opisałyby co czułam, kiedy słyszałam ten słodki fałsz „Zabiorę Cię”, a po moim policzku potoczyły się łzy. W sumie do teraz się toczą. Teraz po prostu słucham. Lubię go słuchac. Jak długo tak będzie? Chwilo, trwaj.

Wczoraj była impreza w miejscówce. Jakieś 30 osób. Dużo się działo. Ugryzło mnie coś. Mam teraz czerwoną plamkę z białą kropką na środku na wewnętrznej stronie nadgarstka w miejscu żyły, a wokół tego zaróżowioną skórę. Nie wiem co mi jest. Z lekka się martwię. Ale wracając do imprezy szczególnie pamiętam moment, kiedy Komar zaczął grac na gitarze „Zawsze tam gdzie ty”. Pamiętam, siedziałam na kocyku, przytulałam do siebie kolana i śpiewałam wspominając wszystkie chwile. W oczach miałam łzy. Patrzyło na mnie 30 osób. Uśmiechało się ciepło, tak, jakby wiedzieli, że w tym momencie cholernie tęsknię za ukochaną osobą, która nie może teraz przy mnie byc. Jakby mi współczuli i tym uśmiechem chcieli powiedziec ze bedzie dobrze. Spojrzałam w dal i myślałam dalej. Bujałam się lekko na boki i delikatnie wytarłam łzę. Tęskniłam – jak nigdy dotąd. Minęło trochę czasu, a ja siedziałam i milczałam. Myślałam. Podszedł do mnie Koko, spytał co się stało. Powiedziałam jedno: tęsknię. Przytulił mnie mocniej niż kiedykolwiek i powiedział, że jestem głupia. Powiedziałam, że to prawda. To głupota, szaleństwo, ryzyko, ale pomyślałam… że mam to wszystko gdzieś, bo ja go po prostu kocham. Nie ma odwrotu. Chcę to ciągnąc dalej, pomimo, że jest mi czasem bardzo ciężko. Długo mnie przytulał. Wtuliłam nos w jego szyję i próbowałam uspokoic własne serce. Potem przytulił mnie jego chłopak – Grzesiek. Zagadał mnie, rozbawił, pocieszył… I się uspokoiłam. Ale do teraz mam łzy w oczach kiedy przypomnę sobie urywek piosenki:

Budzić się i chodzić spać we własnym niebie

Być zawsze tam gdzie ty

kocham cię.

No comments:

Post a Comment