Sunday, June 13, 2010

|LXX| Maleńka…

13 czerwiec 2010

Nie wiem ile ważę. Ale sądzę że coś koło 90 będzie. Jednak nie teraz. Teraz się czuję maleńka… jak ziarnko piasku, jak maleńki elf. Taka niewinna i bezbronna, bezsilna. Czuję się… jakbym była zamknięta w wielkim ciemnym i pustym pomieszczeniu. Na środku światło z reflektora. To jedyne. Leżę w samym centrum pomieszczenia. W świetle. Skulona. Ledwo odziana w czarną suknię. Skulona, jakby przerażona, załamana, porzucona… Sukienka jak i ja – potargane. Gdzie nie gdzie są rany, które krwawią. Chcę wstać. Ale wiem że nie mogę. Jestem słaba. Krucha. Z oczu lecą łzy. Za wszelką cenę… chcę żebym ja jako upadły anioł, mogła się podnieść i na swoich skrzydłach wznieść się ponad wszystko. Ale … nie mam skrzydeł. Jestem prostym człowiekiem. Nie mogę wstać – coś przyciąga mnie do ziemi. Może ukryte w sobie problemy? Może mam w sobie coś co jest nieskończone? Niewyjaśnione? Tego nie wiem… bo gdybym wiedziała, gdyby to było odkryte, wstałabym i choć nie potrafię tańczyć… Zatańczyłabym coś z serii baletu. Wyrosłyby mi skrzydła, wzniosłabym się i znów byłoby dobrze…

No comments:

Post a Comment