Friday, June 4, 2010

|LXII| Dzień bachora.

4 czerwiec 2010

Hallo. Już wcześniej planowałam tą notkę ale mi wypadało z głowy więc piszę z opóźnieniem. Soł… w dzień dziecka urządzono w naszej szkole… hm… może powiem inaczej. Zniesiono WSO. Wszystkie dotychczasowe zasady na ten jeden dzień zostały usunięte. Przyszłam do szkoły w irokezie, wymalowana, czarny lakier na paznokciach, bez mundurka, glany, łańcuchy, kolce… no i paradowałam po szkole z papierosem w dłoni. Rock’owo. Co prawda babcie w autobusie patrzyły na mnie jak na satanistkę jakąś, a nauczyciele jak mnie zauważali to było : Łoooh! :O inni mnie mijali i mnie nie poznawali. Nie powiem że to głupie uczucie, bo właśnie fajne… zdarzały się

też kąśliwe uwagi, ale puszczałam je mimo uszu. Koleżanka – Stefa zrobiła sobie Afro, Magda przebrała się za KOŁBOJKĘ, kolega Brokuł owinął sobie głowę bandażem i poplamił czerwonym atramentem… Śmialiśmy się z niego że leciał samolotem z Kaczyńskim. Było so fun. Marcin miał niebieskie włosy… Prócz tego prowadziliśmy lekcje a dyrektorem i wice byli normalni uczniowie, nauczyciele zaś chodzili w kucykach i mundurkach… z wyjątkiem wice który grał łobuza i chodził po szkole w dresie… Fajnie było widzieć dyrektora z plecakiem… tego dnia od mamy dostałam Nimm 2 i Nimm 2 żujki ^^ Yummy. Ach i szkololadę truskawkową. ;] No i forsy trochę – babcia, tata… ale najbardziej cieszyło mnie to że mogłam chodzić po szkole w glanach x3 No na co dzień to normalnie kryminał jak się przyjdzie w nieprzebranych butach. Dobra to tyle… może jeszcze parę zdjęć dodam…

Zdjęcia są mniej więcej ocenzurowane… Soł…

Mój irokez: przepraszam że bokiem… KLIK
Niebieskie włosy Marco : KLIK
Mój Freiheit ^^ : KLIK
Stefa w kapeluszu Magdy : KLIK

No comments:

Post a Comment