Thursday, August 2, 2012

|CLIX| I don’t know

2 sierpień 2012

Nie wiem co ze mną. Boję się, że depresja dwubiegunowa może wrócic. Póki co jestem na etapie: niesamowicie się z czegoś cieszę, a potem nagle jestem w cholere przygnębiona, otępiała i smutna. To jeszcze nie depresja jak kiedyś (czasy, kiedy siedziałam w czysto ciemnym pokoju – dzięki zasuniętym zasłonom – w kącie za fotelem, w totalnej ciszy, czasem słuchając smętów, często płacząc i nie ruszając się z miejsca) – kiedy mama nie wiedziała co robic i jak mi pomóc. Powinnam się leczyc. Powinnam już zacząc kilka lat temu. Kasy nie było. Ta, jasne. Dzisiaj wiem, że po prostu nie potraktowano mnie poważnie, więc wciskali mi kit, że potrzeba kasy. … Kurwa, to wraca. Wraca. Mam łzy w oczach.

Dziękuję kochanie za telefon. I powtarzam nie mam focha. Mam po prostu problem. I przykro mi bardzo, ale jeśli mam problem, nie mam zamiaru Cię oszukiwac i udawac, że jest wszystko ok, zagadywac i zabawiac, bo po pewnym czasie się uduszę i nie wytrzymam. Mam problem, boję się, że depresja wróci, to milczę i pozwalam sobie na zepsuty humor. Nie chcę udawac kogoś, kim nie jestem. I przepraszam, że wieczorami jestem śpiąca, ale to chyba nic dziwnego o 22. W Grecji przestawił mi się zegar biologiczny, prawdopodobnie jestem na coś chora – związane z żołądkiem, sercem i układem oddechowym – i organizm szybciej się męczy. Więc kurwa mac, przepraszam, że o tej 22 jestem zmęczona i nie jestem w stanie myślec, rozmawiac, bo usypiam. No przepraszam. Shit. Rozkleiłam się. Jestem bezsilna, rozumiesz. Nie czytałeś poprzednich notek. Nie wiesz co się ze mną dzieje, więc proszę, nie denerwuj się na mnie i nie mów mi, że Cię wkurwiam, bo nie masz pojęcia jak ja na to w tej chwili mogę zareagowac. I tak się starałam. I staram, bo wiem, że jutro idziesz na operację, a ja przed tym nie chcę niczego zepsuc, ani się kłócic. Po prostu przepraszam.

Muszę spotkac się z gejem i powiedziec mu o moim stanie psychicznym. On pomoże. Problem tylko jest taki, że wraca z ‚wakacji’ dopiero za jakieś 2 tygodnie. Wytrzymam? Albo chociaż Steff. Mam ochotę się przytulic i po prostu płakac. Nic nie mówic, płakac. Trzy lata męczyłam się, żeby wyzdrowiec, żeby czuc się dobrze, a teraz mam nawroty. Genialnie. Jeszcze problemy fizyczne. No kurwa mac. Najgorsze jest jednak to, że nie mam i nie będę miec żadnego wsparcia, od kogokolwiek. (Z wyjątkiem Kelly, bo ona była przy mojej poprzedniej depresji) Mikołaj nie pomoże, bo nie wie jak i jest na mnie wkurwiony. Mama ma problemy ze sobą i z babcią. Na ojca nigdy liczyc nie mogłam. Koko i Steff nie ma. Ktoś mi został?

Nie wiem co robic.

No comments:

Post a Comment