Tuesday, August 14, 2012

|CLXI| Antyteza

14 sierpień 2012

Byłam na koncercie. Ogór mnie zaprosił na fb. Pomyślałam sobie – a chuj, na co… ale potem, kiedy dowiedziałam się ilu ludzi idzie i jacy ludzie idą… poszłam – kiedy powiedzieli mi, że Ogór gra w owym zespole… na basie. Podjarana – znam muzyka – poszłam. O 17:35 byłam u Steffy, o 18 poszłyśmy pod biliotekę. Steff była tam umówiona z Kalą. Jakież było zdziwienie – idziemy pod bibliotekę, a tam Bunia, jej chłopak, Aga, Dziwka Szatana (czoper moja kochana <3) i kozek. No zonk. Umówiłyśmy się z Kalą, Kali nie ma, a jest 1/5 miejscówki. Po pewnym czasie doszła do nas Kala i poszliśmy za cmentarz. Chlali czystą i … coś tam. Szliśmy przez pokrzywy. Poszliśmy na ten cały koncert. Był mały poślizg w czasie, zaczęło się nieco później. I potem nie miałam pojęcia co się działo. Mam chaos w głowie. Wiem, że siedziałam na jednej ławce z Czoper, Agą i Steffą. Siedziałam i nie miałam z kim rozmawiac. Zupełnie z nikim. Aga i Steff siedziały do mnie odwrócone plecami. No spoko… do pleców miałam mówic? Postanowiłam się przesiasc. Steff była nieco obrażona. Ja zadowolona, bo zaczęłam się jakoś integrowac. Zagadałam czoper o kolczyki i się tematy posypały. I było dużo śmiechu. Kelly poszła w pogo. Chwilę później poszło też pół naszego stolika. Patrzyłam na to z lekką niepewnością. Moja temperatura 36 i znaczne osłabienie mnie powstrzymywało od wejścia w tłum. Jednakże… kiedy stolik wrócił do stolika… Aga zaczęła się o mnie obijac. Udzieliło mi się. Robiłyśmy pogo siedząc. Czułam, że podnosi mi się temperatura i powoli nabieram sił. Przyszedł talar. Wypił dzbanek piwa. I trzepał grzywą… (jest łysy..). Wszyscy zaczęliśmy śpiewac nasze: laj laj,- la la la laj, – laj laj laj laj laj – la la la laj – wszyscy to znają, śpiewają, nikt nie ma pojęcia co to jest. Basista (ogór) zaczął nam do tego na basie grac. Co oznacza – że on to zna, więc staramy się od niego dowiedziec co to za kawałek. Bo jest zajebisty. Następnie Kozek/Mustang przewrócił szklankę z piwem. Miałam mokre spodnie. Udo. Do połowy. Potem przyszedł Mafia. Zaczęliśmy śpiwac mu sto lat, bo się okazało, że chłopak ma urodziny. Zespół zagrał mu kawałek z dedykacją. W tym momencie zaczął mi siadac głos. Następnie Czoper (na koncercie metalowo-rockowym przypominam) zaczęła robic ‚pociąg’ XD jak na swojskim weselu. Beka. Chwilę później zauważyłam Ogóra… pod niebem. ‚Fani’ go podnieśli i podrzucali. A on wciąż grał. Swoją drogą… Antyteza to jak Fall out Boys. Wokalistka nie najładniejsza, głos średni, liczba fanów … żadna, elektryk coś tam ma, perkusista małe owacje… a bass – basista, cóż… 4/5 widowni należało do niego. Tak więc nosili go na rękach. Aga zaproponowała mi pogo. I pociągnęła mnie na środek. Widziałam tylko, że jakiś facet budowy niedźwiedzia biegnie w moim kierunku… Po jakiś 3 minutach stwierdziłam, że jeszcze trochę a zemdleję, albo upadnę. Wycofałam się. Potem weszłam jeszcze raz. Stałam z boku, delikatniej się bujałam… i nagle jakiś koleś mnie z lekka podniósł i wepchnął w pogo. Ał. Wróciłam do stolika… I napiłam się z Cobainem. Blondyn, chudy, nie za wysoki… Cobain normalnie. Stwierdził, że nie znamy się, póki razem nie piliśmy. No to ok… Potem mi powiedzieli, że jest już 21:06 stwierdziłam, że trza wracac. A i przy okazji, Czoper mnie znów wymacała. Molestowała moje cycki. Ale nie jak zawsze… Przez bluzke. Tym razem mi się do stanika wpakowała i stwierdziła: fajne… fajne! Większe od moich! Fajne… A! I czoper na końcu rozjebała wszystkich. Poszła do wokalistki i zamówiła pozdrowienia… dla samej siebie xD Genialna.

So.. Antytezo… kiedy następny koncert?

Wiadomosc z ostatniej chwili! Mamy utwór, którego nikt nie potrafił nazwac! Lai Lai Hei Ensiferum! Alelluja Kell za nadesłanie tytułu itd ;3

No comments:

Post a Comment