Wednesday, January 20, 2010

|XLII| Uważaj na marzenia…

20 styczeń 2010

Ajajaj… Wiecie co leute? Boję się… A może nie? Sama nie wiem. Mam jakieś takie dziwne, mieszane uczucia. Zawsze chciałam jechać na ten koncert… wymarzone 14.03.’10. A teraz się boję.
Ale to nie jest taki strach… To coś innego. Nie wierzę? Jak dostałam list… Wiecie w jaki sposób? Właśnie w telewizji na vivie było street … coś tam… i ktoś zażyczył sobie TH- Automatic. I tak zaczęłam to nagrywać jako że – VIVA PUSZCZA TH! TO ŚWIĘTO, TO CUD! No i… tak nagrywam, kręcę… a pod koniec kawałka, jak już muzyka powoli cichnie, słyszę pukanie do drzwi. Biegnę… patrzę a to listonosz! I moja szczęka leżała na kafelkach. Ale najśmieszniejsze jest to że tego listu nie odebrałam. Tz. biletu. Czemu? Bo byłam przerażona, zszokowana i radosna i tak stanęłam w bezruchu. To był jeden z tych widoków… To był trzeci krok ku marzeniu, które trwało przed trzy lata. 1 krok to było przekonanie rodziców, 2 kupno biletu, 3 listonosz. Czwarty krok postawię kiedy już ubrana w tz. strój fana, wsiądę do auta i będę jechać. Myślę że zacznie do mnie docierać co się dzieje i zacznę krzyczeć! Ale nie chcę krzyczeć bo zachowam się jak typowa fanatyczka. Ale kurcze to z radości! Jak miałam bilet w rekach to ciężko mi się było powstrzymać, a co dopiero… jak wsiądę do auta, a co jak już będę w Łodzi? aaaa!!! A jak już będę biec na PŁYTĘ? Aaaa! A jak wyjdą na scenę? – Zemdleję. A jeśli nie zemdleję to będę z siebie naprawdę dumna. I tak to do mnie powoli dociera co może mnie czekać, jakie będą mnie emocje dotykać… I mam ochotę krzyczeć. Tego chciałaś Nelly. Dreszczu emocji i spełnienia marzeń. Przeżywam to tak bardzo ponieważ spełniam swoje marzenie po raz pierwszy i jest to dla mnie niezwykle coś wielkiego. So… Po prostu umieram z adrenaliny czy czegoś.

No comments:

Post a Comment