Ten temat wywołuje u mnie łzy, ale pora o nim pogadać. Już za jakiś tydzień mijają 2 miesiące od momentu kiedy ONA chciała odpocząć od statusu „My”. Niesamowite ile wytrzymałam. Ale dziś… nachodzi mnie pewna myśl. Nie kocha, tylko lubi. Nie wróci, odsuwa się ode mnie z dnia na dzień coraz bardziej, chyba pora zacząć żyć normalnie. Już płaczę, bo nie wyobrażam sobie tego. Wmawiam sobie jedno i to samo: byłam, jestem i będę hetero. Potrzebują silnych męskich ramion, nie kobiety. Byłam, jestem i będę hetero… Muszę to zrozumieć. A jest ciężko, bo czym bardziej sobie to tłumaczę, tym wielką odrazę do mężczyzn żywię. Ale minęły już dwa miesiące, czekałam, starałam się nie patrzeć na siebie tylko na nią. Ona potrzebuje odpoczynku. Ma. Ja się nie liczę. Ale po dwóch miesiącach… tracę nadzieję że kiedykolwiek ów odpoczynek się skończy i dlatego postanowiłam się z tym pogodzić. Ona nie jest dla mnie, nie daję jej tego czego potrzebuje i nie jestem taką osobą, której pragnie. Za wysokie progi. Nie dla psa kiełbasa. Teraz otworzę się na ludzi, zdobędę grono znajomych, znajdę chłopaka i będę szczęśliwa. I wiem że to nie możliwe, a będzie zupełnie na odwrót. Zamknę się w sobie, znajomych oleję i będę najbardziej nieszczęśliwą osobą na świecie, a moją jedyną miłością będzie mój chrzestny. I tak źle i tak nie dobrze. Chcę żyć normalnie… Pieprzona psychika. Nie. Będzie inaczej. Z Kell będę się przyjaźnić, będzie to najlepsza przyjaciółka pod słońcem (która z życzeniami urodzinowymi budzi się pod wieczór, sypie sarkazmami, albo i w ogóle się nie odzywa… | spokojnie masz też plusy) następnie założę tą maskę z uśmiechem, okleję sobie głowę taśmą, żeby ów maska czasem nie spadła i będę trwać w szczęściu póki maska nie przyrośnie do twarzy i charakteru, a ja nie będę odróżniać emocji pozytywnych od negatywnych no i zapomniałabym… -będzie cudownie.
A tak poważnie… to nie wiem co będzie, nie mogę tego przewidzieć. Będę się starała być dobrym człowiekiem, zachować z Kell stosunki przyjacielskie (choć to od niej zależy czy potem znów ich nie zmienię), i być po prostu szczęśliwa. No a potem… może i znaleźć miłość, która pokocha mnie taką jaką jestem. Nie każe się zmieniać i nie będzie robić wyrzutów. Pokocha mój egoizm i użalanie się nad sobą i zobaczy jaką osobą jestem. Że potrafię być czuła, kochana i naprawdę delikatna i romantyczna. Znajdę osobę, która ujrzy we mnie coś innego niż wyżej wymieniony egoizm i da mi to szczęście i radość z życia.
Tak przy okazji:
Dziękuję Kelly, za ten czas kiedy… pozwoliłaś mi cieszyć się życiem, uszczęśliwiałaś mnie jak nikt inny i dawałaś to czego potrzebowałam. Byłaś przy mnie w trudnych momentach kiedy tylko mogłaś. Dziękuję za to wszystko. Dziękuję za momenty kiedy miałaś niesamowite ADHD i mnie nim zarażałaś, dziękuję za dzień w którym mnie naznaczyłaś i pocałowałaś, po czym czułam się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, dziękuję za dzień, kiedy mogłam cię upaćkać bitą śmietaną, a ty oblać mnie colą. Dziękuję za te 3 lata spędzone w podstawówce, kiedy po wf-ie oblewałam cię mineralną, kiedy siedząc w kącie ‚wiertałaś’ się ze śmiechu. Dziękuję za kartkę na Wielkanoc, dziękuję że tyle ze mną wytrzymałaś, dziękuję za kartki, które pisałyśmy na lekcjach, dziękuję za szereleteki i cudowne wspomnienia w nich zapisane, dziękuję za to że mogłam się przytulic, dziękuję za tego bałwana którego razem ulepiłyśmy, dziękuję za II welt dziękuję za pizze żartą na schodach, dziękuję za twój śmiech i cudowny uśmiech, za twoje najpiękniejsze oczy, za te wypady do kina, mc donalda, dziękuję za to wszystko. DZIĘKUJĘ ZA TE WSZYSTKIE WSPOMNIENIA…
I przepraszam, że nie jestem twoim ideałem i… i przepraszam za wszystko.
Kolejny raz.
Przepraszam i dziękuję.
Twoja… przyjaciółka Nelly.
P.S I dziękuję też za Scream’a
P.S 2 – i gluta
P.S 3 – za wszystko, tak naprawdę wszystko, nawet za te liczne kłótnie.
P.S 4 – pisałam pod wpływem emocji, więc jeśli coś jest niejasno napisane, przepraszam.
I mam nadzieję że ta przyjaźń nie zginie. Nie pozwólmy na to.
No comments:
Post a Comment