Monday, August 12, 2013

|CLXXII| Beautiful MARSDREAM

12 sierpień 2013

Miałam dziś przepiękny sen. Po prostu przepiękny. Byłam na koncercie. W pierwszych rzędach. Koncert Thirty Seconds to Mars. Wszystko było wspaniale, fajnie… świetny koncert. W pewniej chwili była krótka przerwa. Zaczęłam bardzo głośno śpiewać City of Angels. Jared wyszedł na scenę i słuchał. Śpiewałam strasznie głośno, Jared zaczął śpiewać ową piosenkę. Zaczepił mnie ochroniarz. Był starcem o miłej twarzy. Powiedział mi: Powiedz mi coś, a ja mu to przekażę. Powiedziałam mu tylko: Zawołaj go. I tak było. Ochroniarz delikatnie machnął ręką w swoją stronę, powiedział coś Jaredowi na ucho, a po chwili Jared pochylił się nade mną. Jakie to uczucie? Niesamowite. Strasznie męskie. Objął mnie mocno ręką w pasie i powoli wciągał na scenę, kiedy ja mu mówiłam wprost do ucha: I really love you. Really. You saved my life. I tweeted you, but you never… – i zostałam wciągnięta na scenę. Kiedy do niego mówiłam, czułam jego gęsty zarost na twarzy (<3), byłam w szoku. Byłam na scenie obejmowana przez wokalistę. Szybko się zaaklimatyzowałam. Śpiewaliśmy The Kill, a potem A beautiful lie. Wymiataliśmy. Skakałam po tej scenie i się śmiałam… Potem koncert się skończył, dostałam informację, że widzimy się o 9 w radiu Sputnik. Byłam wstrząśnięta. Była 7 i nie wiedziałam gdzie owe radio jest. I czy mamy takie. Wybiegłam stamtąd, wypadłam na ulicę, przecisnęłam się przez tłum Echelon’u. Szukałam Shannona. Rozglądałam się, biegłam w stronę największych tłumów. Nie znalazłam ich już. Schowałam się w cieniu, w miejscu gdzie było darmowe wifi i szybko szukałam gdzie w owych Katowicach jest radio. I szłam szukać. … Po czym się obudziłam.

No comments:

Post a Comment