Tuesday, December 1, 2009

|XXXV| Witajcie? – Dobry wieczór

1 grudzień 2009

Pewnie już niektórzy… aj co ja plotę! Tu nikt nie wchodzi oprócz Kelly. Coż. To się nie liczy. Czemu znów piszę? Bo muszę się wypisać.Dodać parę niusów… opowiedzieć coś… nie wiem, cokolwiek. Zacznę od organizacji bo sobie zupełnie nie poradzę, zacznę gadać o maśle i wyjdzie gówno z tego.

Biorę prochy. – Niech nikt tego nie myli z narkotykami! Broń Billu! Chodzi mi raczej o takie fajne, małe tabletki… które żrę bo mam problemy ze spaniem. 2 dni temu spałam tylko 4 godziny… a wczoraj w ogóle. Więc biorę jej już na muss. A no i mają fajny dodatek bo działają również jak antydepresanty. Fajnie ej. Przed chwilą miałam ochotę się pociąć bo ojciec się rzucał co opiszę w punkcie 3, ale po minucie… spokój. Tak że fajnie :] Minusem tych prochów jest to że sen nadchodzi dopiero po ok. 2, 3h. Ale dobre i to. Wole pójść spać o tej 23 niż o 4 rano… Ale ostatnio było śmiesznie bo mama dała mi te prochy o 16. I poszłam spać o 19. Jak przedszkolak jakiś! Ale po raz pierwszy wstałam taka wypoczęta że nawet na wf mi się chciało iść.

Życie szkolne. – Co ja mogę… Nic się nie zmieniło, oprócz tego że po raz pierwszy od jakichś 3 lat nie jestem zagrożona z matmy… lol. Nauczycielka po prostu potrafi mnie uczyć. Ah no i za niedługo klasa zmniejszy nam się o jakieś dwie osoby. O dziewczynę, która o naukę w ogóle nie dba i ciągne zgarnia pały i chłopaka, które chęci ma, ale lenistwo wygrywa. Prócz tego wygarnełam Filipowi że się zmienił – zepsuł. Cóż… jak się ciągle przebywa z idiotami to sam się taki stał. A szkoda. Bartek dalej przystojny, ale coraz bardziej mnie denerwuje. Jest wszędzie tam gdzie ja. To męczące.

 Dom. – Aaaa! Jak mnie mój ojciec denerwuje… Pyta sie mnie czemu gnoju <czyt. śmieci> nie wynoszę. A ja że czasu nie mam. (no sorry jak się wychodzi z domu o 6 rano… a wraca o piątej po południu… no to dodajmy sobię trzy godziny nauki to mamy którą? Ósmą! O ósmej nie wyobrażam sobie iść z śmieciami! Kąpiel, prochy, trochę kompa i spać a nie!) A ten że: Wróć! Jak nie masz czasu? No jak? (zaczął się drzeć, poprzeklinał sobie – a ja sobie myślałam to co opisywałam w nawiasie wyżej) – Zejdź mi z oczu. No spoko, nie? Po pierwsze najpierw mnie woła… potem zejdź z oczu… a dodatkowo, czy prawdziwy ojciec mówi tak do córki? – Zejdź mi z oczu! Czym sobie na to zasłużyłam żeby nie mieć ojca? Tylko jakiegoś patologicznego… pije, zdradza… na mnie się wydziera! Tak ogólnie to jestem takim wyżutkiem. Pierwszej córce wierzył we wszystko! Żarł jej z ręki, robił co chciała… Kolejne dwie zabierał na zakupy, żartował… A czwarta czyli ja dostaje tylko – Cześć. I w dalszych godzinach paręnaście opieprzów, rozkazów… i nic więcej. Oto mój kochający ojciec :] Niech mi wszyscy zazdroszczą! Ale mamę mam złotą. I to mnie pociesza.

 Zmiana szablonu. – Jak widać zmieniłam szablon i chcę wprowadzić kilka nawyków. np. tych znaczków. To ułatwia życie. I to bardzo. Jeszcze dodam taki piękny napis… ale to potem.

 Kariera. – Wiem, wiem że to dziwnie wygląda, ale nie umiem inaczej tego nazwać. Po prostu… jestem taka szczęśliwa! Nie podejrzewałby mnie nikt o to po poprzednich treściach, ale to prawda. Jutro drukuję swoją gazetkę szkolną, uzupełniam naszą stronę (jak narazie pusta)… Mam wystawę na stołówce którą już wypada zmienić… na nowe i na nowo się zacieszać jaka to genialna jestem :D, nauczyć się nowej piosenki, zabłysnąć… Ostatnio wszystko zadziwiająco mi wychodzi! Na wf moje skrzywienie rąk przy siatkówce odeszło w zapomnienie (po prostu jakoś mi nie szło), a dzisiaj… siatkarka z krwi i kości… nie jedna dzisiaj po ryju ode mnie piłką oberwała. Do tego dostałam 5 z angielskiego, 5 z matmy… i napisałam kartkówkę zupełnie się nie ucząc. No ok kartkówka była mega banalna, ale napisałam, ja? No. Prócz tego mam ochotę do nauki niemieckiego… Może to przez Billa, ale to w punkcie następnym, do którego teraz przejdę.

 Bill. – Dawna miłość powróciła ze zdwojoną siłą. Oh tak. Stara miłość nie rdzewieje. Spodobała mi się jego nowa płyta… wszystko sobie poukładałam i znów z nim śpię. A to cudowne, kiedy znów mogę się przytulić do ukochanego i po prostu zasnąć w jego ramionach. Na ścianie znów mam jego twarzyczkę, przed oczami jego uśmiech i czekoladowe oczy… Powrócił z taką siłą że te jego ohydne pomalowane na szaro paznokcie mi nie przeszkadzają. Chodź stanowczo wolałam wersję czarno-białą.

 Nie sądzicie że ten znaczek jest fajny? Chyba na dziś tyle. Chyba te prochy mnie tak naćpały że jestem taka happy jak jakieś upośledzone dziecię. Ahh świat jest pięknyyy :D! Powróciłam!

No comments:

Post a Comment