Monday, January 16, 2012

|CXLIV| „Dostrzegając pulsujący blask wiedz, że świecę właśnie dla Ciebie”

16 styczeń 2012

W moim sercu wciąż toczy się wojna. Toczy się, choć przeciwnik, już dawno odszedł. Zaproponował rozejm. Może się zdenerwować tym, że bitwa wciąż trwa, ale nie ma co się oszukiwać. Nadal ciągnie mnie do Kell. Wieczorami wyobrażam sobie, jak to by było tym razem. Kiedy dałaby mi drugą szansę. Nie dałabym się trzymać na dystans. Cały czas okazywałabym czułość i miłość. Tak bardzo mi jej brakuje… Chciałabym spróbować jeszcze raz. Ale wiem, że się nie uda. Kocha mnie jak siostrę, przyjaciółkę, nie dziewczynę. Szkoda. W tym miejscu mam wielką ochotę coś zacytować. Coś pięknego.
„Za oknem śnieg i mróz
Nastrojowa muzyka płynąca z radio
Słaby blask wylewający się z kominka
Za uchem cicho tykający zegar
Stary zegar
Odlicza szybko uciekający czas
Ile nam go pozostało?
Odpowiedź ukryła się wśród gwiazd
W gwiezdnym pyle poszukamy jej
Zabiorę Cię w planetarny rejs
Tylko tyle mogę Ci dać.
Gdy czas upłynie, a wskazówka zastygnie
Stanę się jedną z miliona gwiazd
Dostrzegając pulsujący blask
Wiedz, że świecę właśnie dla Ciebie”
(c) Paweł Opoka

That’s all. Po prostu wciąż mam nadzieję. Złudną, ale ją jednak mam. Wiersz Wafla. Wysłał mi go w totalnej rozsypce, poprawiałam to i pisałam razem z nim. Więc wiersz w 25% jest też mój. Bardzo mi się podoba.

***
Nie wiem co się ze mną dzieje. W szkole mam ochotę wszystkich zabić, w domu mam ochotę wszystkich zabić, jestem niesamowicie zła i rozdrażniona. Riposty cisną mi się na ten cięty język. Ojciec kupił mi melisę i nią napoił. Nie wiem czy działa bo z nikim nie rozmawiałam (po melisie). No ale mniejsza. Najpierw byłam wściekła. Teraz mam ochotę rzucić się na łóżko, zwinąć w kłębek i trochę popłakać. Nagle zrobiłam się niesamowicie słaba psychicznie. Jestem pewna, że to chwilowe. Jednak zastanawiam się przez co. Przez to, że ten dzień spędziłam totalnie samotnie, patrząc jak Anita z Nikodemem się całują na każdej przerwie, aż słychać głośne cmoknięcia? Czy dlatego, że kiedy tak na nich patrzyłam wyobrażałam sobie siebie i Kell? Może dlatego, że wspominałam? Może dlatego, że znów myślę o niej inaczej niż o przyjaciółce? A może dlatego, że Steffa zostawiła mnie samą w tej dziczy i nie przyszła do szkoły? Może dlatego, że Wafel nie chciał ze mną iść na spacer? Może dlatego, że potrzeba mi … szczerej rozmowy, szczerego kopa w dupę i przytulasa. Muszę się w końcu umówić z Koko. Kiedy ostatnim razem u mnie był, chciał porozmawiać na temat mnie, wysłuchać, ale krępował mnie siedzący obok Wafel. Przy nim nie potrafię się otworzyć przed Koko. Oh tak. Jego potrzebuję. Potrzebuję, żeby wybił mi z głowy chęć WRACANIA do Kell w takim a nie innym sensie, ale przedtem mocno mnie przytulił i z troską spytał co się stało. Jak zawsze. Potem czas na ojcowski pocałunek. I mogę wyśpiewać wszystko czego by zapragnął. Za każdym razem kiedy siedzimy razem, dosyć blisko siebie, w półmroku, patrząc sobie w oczy rozmawiamy o życiu. Mówię z szczegółami co u mnie. Zwierzam się. I czuję jakby miał moje serce w dłoniach. Jakby bardzo delikatnie i ostrożnie je trzymał. Potem mówi co o tym myśli. Bardzo przyjemnym tonem. I jest to ZAWSZE szczera prawda. Kiedy powie swoje, w moich oczach pojawiają się łzy, albo zrozumienie. Bywa też, że pojawia się ciepły uśmiech. Mocno się przytulam, a serce wraca na swoje miejsce. Tęsknię za tym.

Będzie dobrze.

No comments:

Post a Comment