Czasami… Hmm, zawsze, kiedy dużo się dzieje, wieczorami siedzę i myślę – może to wyleję na bloga, ale zawsze kiedy otwieram to okno – pozostaje tylko bezsilność i bezradność. Nie wiem co napisać. A przecież tak wiele się dzieje.
Moje życie czasami jest fascynujące, są etapy kiedy czuję się duszona, są momenty jak teraz – kiedy przemierzam świat 2 milimetry nad ziemią, kiedy nie czuję, że żyję, bo stopy choć chcą, nie mogą dotknąć żywej gleby. Może to stąd sporadyczne cięcie? Ból choć na chwilę sprowadza na ziemię. Choć na chwilę. Może to tylko wymówka. Jestem w trakcie terapii. Taka JA vs JA. 29 pytań, które dają do myślenia. Nie zdawałam sobie sprawę, że to już 8 lat. (Kelly, jeśli tu czasem jesteś – ogarniasz? 8 lat z tym próbuję zerwać).
Pokłóciłam się wczoraj z Wiktorem. Uznał, że samobójstwo to tchórzostwo. Wkurzyłam się niemiłosiernie. Samobójstwo to choroba, depresja, desperacja, problemy… Ludzie cenią życie. Uznają je za dar. (Bo życie jest piękne – zgodzę się z tym) Ale nikomu nie przejdzie przez myśl, że pojedynczych jednostek życie jest aktem masochizmu? Życie sprawia, że czują się skłóceni sami ze sobą? Czują, że nie powinni istnieć? Co, jeśli chcą się uwolnić od masochistycznych, bolesnych działań? Przykład? Kurt Cobain. Czytał ktoś jego biografię? Żył, cieszył się z życia (w krótkich etapach), ale od dziecka miał myśli samobójcze, później życie było dla niego zwyczajną udręką. Masochizmem. Zakończył to dużą dawką narkotyków i strzałem w usta. Co jeśli niektórzy tak odbierają życie? W mojej cichej teorii, większość ludzi, którzy popełniają samobójstwa – chcą żyć. Wiedzą, że życie jest piękne, ale chcą się wyzbyć bólu, które miażdży ich psychikę i nie pozwala dłużej żyć. Nawet taki Kurt – wierzę, że chciał żyć. Problem jest tylko taki, że ból jest nieodłączną częścią życia. Wszystko zależy od psychiki.
Może się nie znam, może nie wiem jeszcze co znaczy żyć, ale taka jest moja opinia.
No comments:
Post a Comment