Monday, October 14, 2013

|CLXXVIII| Run Away & Photographer

14 październik 2013

Zabawne, że własne urodziny – musiałam uciec z domu, a jakby było mało – mój chłopak o owych urodzinach zapomniał. So great. Mama wyjechała do Zakopanem. Odpocząć. I bardzo dobrze, ale ja musiałabym zostać w domu z ojcem sam na sam, a wiemy wszyscy, że to się już nigdy nie może stać. Więc musiałam znaleźć sobie kąt. Przygarnął mnie Arek. Dostałam nawet torta. Śpiewał mi Happy Birthday… itd… oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy do późna o życiu, związkach… Całkiem przyjemny weekend, tylko, że wciąż w głowie siedziały mi dwie rzeczy – to, że urodziny powinnam spędzać z rodziną, a nie uciekając, a po drugie 12 – czekałam do północy. Potem już totalnie było mi przykro, kiedy chłopak zapomniał o moich urodzinach. I nie byłabym zła, bo jak wiadomo – każdemu się zdarza, ale cholera – przypominałam mu! Fuck. No nie ważne. Wróciliśmy do internatu. Jego mama chyba mnie polubiła, a ja ją. Jest w porządku.

Pan szkolny fotograf ma tak unikalne poczucie humoru i sposób bycia, że rozwala mnie na każdym kroku. Ale są pewne rzeczy w moim umyśle, które nigdy nie wyjdą po za opony mózgowe.


Wciąż się tnę. Czasem. Jak zawsze – nie mocno, nie chcę się zabić, nigdy nie chciałam, ale to robię.

No comments:

Post a Comment