Tuesday, February 16, 2010

|XLIV| Nocą w Walentynki

16 luty 2010

Cały dzień zachowywała pozory, choc rodzice i tak dostrzegli zmianę i pytali co się stało. -Nic. -odpowiedziała. Nigdy by rodzicom nie powiedziała o co chodzi. Zwłaszcza w tej sprawie. Wieczorem mama wygoniła ją do łóżka ze względu na późną godzinę. Była trochę zła, ale położyła się. W domu zapanowała cisza. Ta okropna cisza, której tak nienawidziła. Która niczym morski przypływ, przypominała jej o wszystkich zmartwieniach. Otworzyła szeroko oczy, podbródek zaczął jej drżec. Nerwowo usiadła na łóżku wpatrując się w misia na regle – na przeciwko łóżka. Wybuchła niemym płaczem. Rozglądała się po pokoju, zerknęła na szafę, to na biurko… Łzy coraz bardziej utrudniały jej patrzenie. Cały obraz przed oczami był rozmazany. -Jesteś genialna, wszystko zjebałaś. Schrzaniłaś. -myślała o sobie. Uderzyła twarzą w poduszkę, coraz bardziej zanosząc się płaczem. Płakała niemo żeby nie obudzić rodziców i ich nie martwic, uniknąc tysiąca pytań… Znów wstała, przetarła oczy i podeszła do okna. Dłonią pocierała szybę. Powtarzała sobie w myślach jedno i to samo. Łzy znaczyły widoczne ślady na jej policzkach. Wróciła do łóżka coraz bardziej się zanosząc. Przytuliła do siebie poduszkę. Jej napuchnięte oczy od płaczu zaczęły powoli bolec i piec. Płakała dwie i pół godziny. Potem zasnęła zmęczona.

Tak wyglądała moja Walentynkowa noc. A wszystko dlatego że odkryłam przykrą prawdę.
I nikt się nie dowie o jaką prawdę chodzi.

Dzisiaj, podczas pisania tego – również płaczę. Z powodu taty. On chyba sądzi że nie mam uczuć – jak on. Przed chwilą przeżyłam własną furię – kiedy tylko tata wyszedł z domu. Zawsze się ciekawiłam jak wygląda moja furia – już wiem. Zaczęłam rozrzucać poduszki, pościel, miśki… nawet myszka od kompa poleciała, potem zaczęłam trzaskać drzwiami – tak że o mało szyba nie wypadła. Wszystko latało. Przy tym cholernie przeklinałam ludzi, przez których tak często płaczę. Krzyczałam, płakałam, a po chwili opadłam z sił i jebłam całą siłą w podłogę – uderzyłam się w głowę. Trochę pomogło ale nadal nie mogę przestać płakać. Ciężko mi.

No comments:

Post a Comment