24 październik 2012
Mgła. Wszędzie, w każdym sensie. W uczuciach, na dworze, w sercu, umyśle, żyłach, płucach. Wszędzie. Dosłownie i w przenośni. Błądzę w miejskim smogu. Po kolei. Uczucia. Jest trzech mężczyzn. Pierwszy dawał złudne sygnały, więc zostałam zmylona i wyprowadzona w pole, drugi jest trudny, skomplikowany i jest pewne, że razem nie będziemy, trzeci mnie zostawił, pomimo, że wciąż (jak sądzi -) kocha. Sama nie wiem co już myśleć. Boję się mężczyzn, bo teraz nie wiem, czy rzeczywiście coś czuję, czy to pieprzony akt pieprzonej desperacji, ale jednocześnie nie mogę bez nich, bo ich cholernie potrzebuję. Szkoda, że nie ma chętnych. Uczucia, serce, żyły… wszystko zamglone. Umysł? Zamglony z powodu zamglonego serca. Na niczym nie mogę się skupić. Nic nie wiem. O wszystkim zapominam, nie wiem co się wokół mnie dzieje. Fizyka? Chemia? Metaloplastyka? … Co to? O co chodzi? Płuca? A no płuca też w mgle. Papierosy. Krótko, zwięźle i na temat. A jakby tego było mało za oknem mleko. Nikt nie wie dokąd idzie. Nie widzi celu. Wszyscy błądzą w tym osiedlowym gównie. W klasie zza okna wcale nie widać zieleni, błękitu nieba. Jedyne co widać to zarysy budynków w szarym gównie. Wszystko jest szare, aż do pożygu. A jednak ciągniemy dalej, bo w mgle nawet noża nie idzie znaleźć, nie znajdziesz wejścia na dach wierzowca. Zostaje ci jedynie czekać, aż przyjdzie z czasem wiatr, który to wszystko zabierze. I pozwoli decydować. Póki co wszyscy jesteśmy w dupie i nie ma z niej wyjścia. Trzeba czekać na leki na przeczyszczenie.
Wieczorem dziewczyny w pokoju zadawały mi serię pytań, tak co by się bliżej poznać. Wiele im o sobie powiedziałam. Może nawet nieco za wiele. Po prostu się otworzyłam. Co z tego wyjdzie?
Brakło mi sił. Wymusiłam bezsilną łzę i brakło sił. Dobranoc.
No comments:
Post a Comment