Friday, March 25, 2011

|CXXV| Krótko.

25 marzec 2011

I was alone, there was no love in my life
I was afraid of life and you came in time
You took my hand and we kissed in the moonlight

Miałam sny. Pierwszy był dziwny. Byłam w Wenecji z mamą. Byłam na ciężarówce. Wiecie, jest przód i platforma z tyłu. Byłyśmy na tej platformie. Nie wiem skąd, ale wytrzasnęłam bombę i położyłam na przód ciężarówki. Przód wybuchł a platforma mogła już swobodnie pływać. Zaczęłyśmy wiosłować ŁYŻKAMI i dopłynęłyśmy do PERU. Poszłyśmy nad jakieś jeziorko, przy nim czuwała złota figurka buddy. Zaczęłyśmy z mamą go macać po brzuchu XD, po czym figura się rozpadła. Potem chciałyśmy się w ów jeziorku wykąpać o.o, ale się bałyśmy. Dla próby wrzuciłam tam patyk. Pożarły go robale.

Drugi sen… Doprawdy obudziłam się zapłakana. Śniłam o tobie honey. Śnił mi się tamten wieczór. 21 maja 2010. Widziałam, czułam i przeżywałam wszystko jeszcze raz. Wtedy to było przyjemnością, dziś to wspomnienie wbija mi nóż w serce i wywołuje potok łez. Nawet teraz. Kiedy obejrzałam całe zajście do końca akcja się urwała. Byłyśmy na naszym placu. Wzięłam twoją twarz w dłonie.. „- Dla mnie zawsze byłaś, jesteś i będziesz najcudowniejszą istotą jaką poznałam w życiu” i … delikatnie pocałowałam Cię w policzek. Po tym na cały pokój ryknął dzwonek z telefonu mamy a ja zerwałam się zapłakana do pozycji siedzącej, przypominając sobie, że to tak naprawdę nie istnieje. To przeminęło. Kolejny cios prosto w serce. Sama już nie wiem. Pogubiłam się w tym. Niby się pogodziłam z tym, że minęło i nie wróci. A jednak… eh. Już ryczę.

No comments:

Post a Comment