Sunday, March 27, 2011

|CXXVI| Przykro

27 marzec 2011

Fakty i każde inne wiadomości zajmują się głównie Libią, Japonią i cenami. A czy wiecie, że 23 marca 2011 zmarła Elizabeth Taylor? Szkoda. Brak mi słów. Jestem w szoku.

[*]

Friday, March 25, 2011

|CXXV| Krótko.

25 marzec 2011

I was alone, there was no love in my life
I was afraid of life and you came in time
You took my hand and we kissed in the moonlight

Miałam sny. Pierwszy był dziwny. Byłam w Wenecji z mamą. Byłam na ciężarówce. Wiecie, jest przód i platforma z tyłu. Byłyśmy na tej platformie. Nie wiem skąd, ale wytrzasnęłam bombę i położyłam na przód ciężarówki. Przód wybuchł a platforma mogła już swobodnie pływać. Zaczęłyśmy wiosłować ŁYŻKAMI i dopłynęłyśmy do PERU. Poszłyśmy nad jakieś jeziorko, przy nim czuwała złota figurka buddy. Zaczęłyśmy z mamą go macać po brzuchu XD, po czym figura się rozpadła. Potem chciałyśmy się w ów jeziorku wykąpać o.o, ale się bałyśmy. Dla próby wrzuciłam tam patyk. Pożarły go robale.

Drugi sen… Doprawdy obudziłam się zapłakana. Śniłam o tobie honey. Śnił mi się tamten wieczór. 21 maja 2010. Widziałam, czułam i przeżywałam wszystko jeszcze raz. Wtedy to było przyjemnością, dziś to wspomnienie wbija mi nóż w serce i wywołuje potok łez. Nawet teraz. Kiedy obejrzałam całe zajście do końca akcja się urwała. Byłyśmy na naszym placu. Wzięłam twoją twarz w dłonie.. „- Dla mnie zawsze byłaś, jesteś i będziesz najcudowniejszą istotą jaką poznałam w życiu” i … delikatnie pocałowałam Cię w policzek. Po tym na cały pokój ryknął dzwonek z telefonu mamy a ja zerwałam się zapłakana do pozycji siedzącej, przypominając sobie, że to tak naprawdę nie istnieje. To przeminęło. Kolejny cios prosto w serce. Sama już nie wiem. Pogubiłam się w tym. Niby się pogodziłam z tym, że minęło i nie wróci. A jednak… eh. Już ryczę.

Sunday, March 20, 2011

|CXXIV| Sala Samobójców

20 marzec 2011

Sala Samobójców… nie … nie jestem w stanie … skomentować. Powiem tylko, że na pewno nie jest to film dla pesymistów i raczej dla rodziców. Na filmie byłam dwa razy.

Niedziela 20 marca 2011
Zaprosiłam mamę do kina. Helios. Zajechałyśmy, poszłyśmy, kupiłam nam bilety, potem w kafejce kawę i deser… bardzo przyjemnie. Potem poszłyśmy na film. Do prawdy, w jakim ja świecie żyję… Główny bohater umiera, a dziewczynki (12 latki) na końcu sali śmieją się, jakby to było śmieszne. Jestem wstrząśnięta. Film … hm nie powiem, że jest fajny, bo hej, to film o samobójcach! Ale… zafascynował mnie tak, że kiedy wyjdzie na DVD – jestem pierwsza do kupna.
To tyle na dziś. Do widzenia.

„Need more friends with wings
All the angels I know
Put concrete in my veins
I’d always walk home alone
So I became lifeless
Just like my telephone

There’s nothing to lose
When no one knows your name
There’s nothing to gain
But the days don’t seem to change”
Billy Talent – Nothing to lose

Thursday, March 10, 2011

|CXXIII| …?!

10 marzec 2011

Mam informatykę. Em.. odwaliłam swoją robotę i nie mam co robić. Amen. Nikoś nam przeszkadza i dokuczuje… Cholernie się nudzę… Buhahaha xD
– Nikodem powiedz coś śmiesznego…
-<odwraca sie, je ciastko xD>…
– XDD

…teraz śpiełamy Willy Wonkę. Wgl tęsknię za Kell. ;[ Smutno mi kurwa. Łapię doła choć nie widać.

„Maska na twarz i w bój [...]„ – wgl, ej, Kell chyba śpi. Rano jej piszę esa, a ta ni odpisuje.

Nikoś mnie kocha.